Kapsel był młodym, około miesięcznym chomikiem dżungarskim.
Pochodził z Chomiczy Azyl. Nie znam jego dokładnej historii, ale znalazłam taki post na ich fanpejdżu:
https://www.facebook.com/ChomiczyAzyl/p ... 9488346668
Sesja małej, futrzanej kulki z truskawką w okolicach Dnia Dziecka zrobiła furorę wśród Matek niemających pomysłu na prezent dla dziecka :/ Telefon dzwonił non stop... Rozentuzjazmowane Mamuśki piszczały mi do telefonu, jaki słodki, jak z obrazka i koniecznie go chcą. Niestety po rozmowie na temat wymagań co do powierzchni klatki, itd. Panie szybko zakańczały stwierdzeniem, że poszukają INNEGO chomika.
Przykre, że wciąż tkwi przekonanie wśród ludzi, że małe zwierzę = mała klateczka i małe wymagania. Nie są świadomi, że słabą karmą doprowadzają do chorób pupila, a małą klatką do zaburzeń behawioralnych

W każdym razie Kapsel siedział u mnie na tymczasie, a ja wciąż usilnie szukałam mu nowego domu.
Po pewnym czasie zauważyłam, że jedno z jąder staje się dużo większe, a skóra na nim jest przekrwiona. Zabrałam go do weterynarza i od razu po obejrzeniu przez Panią Doktor poszedł na zabieg kastracji.
Gdy leżał taki biedny, nieprzytomny na stole, wiedziałam, że już go nikomu nie oddam
____________________________________________________________
Mój dom już pękał w szwach, a jednak pomieścił kolejne biedy, które pilnie potrzebowały schronienia.
25 października trafiły do mnie trzy bezdomne szynszyle potrzebujące nie tylko schronienia, ale również opieki weterynaryjnej.
Były to 2 samczyki i dziewczynka z podejrzeniem ciąży. Każdy z nich zamieszkał sam, abym mogła kontrolować ilość zjedzonej karmy i czy prawidłowo się wypróżniają.
Następnego dnia rano jeden z samców umarł, sekcja wykazała liczne kamienie kałowe, jelita nie pracowały jak należy, wątroba była w tragicznym stanie. Z tą wiedzą mogłam zacząć ratować pozostałe szyle.
Samiec - 5 letni Gumiś, od początku był aktywny, apetyt dopisywał i bobki robił jak należy

Jego futerko pozostawia wiele do życzenia, ale z czasem będzie z niego jeszcze piękny misio. Koleżanka zdecydowała się na adopcję Gumisia

Jak kupi klatkę i akcesoria trafi do niej i wierzę, że będzie miał cudowne życie <3
Samica - jednoroczna Szyszka była taka sobie. Niby dobrze, ale nie do końca... Nie jadła, nie piła, dużo leżała, choć na wybiegu była żywą i szaloną szynszylką. Obserwowałam, karmiłam na siłę, podawałam laktulozę na rozrzedzenie kału, aby ewentualne kamienie kałowe z niej wyszły. Miała nawet robioną lewatywę (przy okazji mój palec poczuł co to znaczy nieoswojona, "wściekła" szynszyla...), ale wciąż coś było nie tak.
W piątek przed Świętem Zmarłych stwierdziłam, że nie ma co czekać do okresu "poświątecznego", trzeba poznać diagnozę, bo może być potem za późno.
Badanie krwi - morfologia, biochemia były mniej więcej ok, nie dały nam jednoznacznej odpowiedzi. No to diagnozujemy dalej - USG... Jest, mamy diagnozę. Dwa martwe płody, jeden w zaawansowanym stanie rozkładu. Już wiemy co ją truje, czemu ją boli brzuch, czemu nie chce jeść... Tego samego dnia miała zabieg usunięcia macicy wraz z martwymi płodami. Wszystko przebiegło pomyślnie, ale rokowania były ostrożne. W nocy po zabiegu był kryzys. Dostała drgawek, było jej zimno, wtulała mi się w kolana, aby się ogrzać. Myślałam, że umrze, że organizm nie wytrzymał. Do klatki dałam jej normalny, ludzki termofor z ciepłą wodą zawinięty w poszewkę na jaśka. Nie gryzła go, była zbyt słaba, leżała na nim wtulona. Następnego dnia ze strachem spojrzałam do klatki - ŻYJE

Ufff, odetchnęłam.
Przez następne dni wciąż karmiłam ją ze strzykawki, poiłam, podawałam leki przeciwbólowe, laktulozę i antybiotyk. Każdego dnia cieszyłam się, że przeżyła kolejną noc.
2 listopada zaczęła odsuwać się od strzykawki, uciekła po 2 ml karmy. Zaczęłam ważyć jedzonko w misce, aby zobaczyć czy sama coś je, stąd brak apetytu, czy coś się dzieje niedobrego. Na szczęście karmy systematycznie ubywało

5gram, 8 gram, siana coraz mniej <3
Strasznie się ucieszyłam.
Dzisiaj je już sama, bawi się, skacze i gdyby nie łysy brzuszek z raną po operacji nikt by nie powiedział, że tydzień temu walczyła o życie.
Od czasu operacji schudła 50gram, więc ciągle ją obserwuję i pilnuję, czy aby na pewno nic jej nie jest. Zęby miała skontrolowane po zabiegu sterylizacji, w trakcie trwania narkozy i ma je wzorcowe.
W przyszłym tygodniu powtórzę badania krwi.
Trzymajcie kciuki
21.11.2016r
Szczęśliwy dzień

Gumiś pojechał do nowego domu <3
28.11.2016r
Ktoś ciekawy co u Szyszki?
14stego listopada miała powtórzone badania krwi. Wciąż ma obniżone białe krwinki, płytki krwi i ogólnie morfologia słaba, ale poza tym czuje się dobrze. Sama je, prawidłowo się wypróżnia, już nie jest uzależniona z tymi czynnościami ode mnie.
Na wybiegach szaleje i skacze robiąc tzw. "matrixy" odbijając się łapkami od ścian. To zupełnie inna szynszyla, niż ta przed zabiegiem!
Myślę, że z upływem czasu organizm się zregeneruje i krew będzie wzorcowa. Jakby nie patrzeć Szyszkę naprawdę niewiele dzieliło, żeby przejść na drugą stronę Tęczowego Mostku...
Trzymajcie kciuki!

GUMIŚ

SZYSZKA