Po korekcie 8 marca As „wystartował” i zaczął sam jeść

Nic nie wskazywało na ponowną wizytę u weta w tak krótkim czasie.
Zaniepokojona spadkiem wagi i nawrotem charakterystycznego
dla Maluchów „stomatologicznych” ślinieniem się umówiłam wizytę kontrolną.
Kolejna korekta 5 kwietnia zakończyła się niemal tragicznie… walka nadal trwa

Wg weta wszystko przebiegło pomyślnie. Zmęczony As wrócił do domu.


Po powrocie do domu i podczas przekładania Maluszka do woliery moim oczom
ukazał się przerażający widok

As miał rany na obu stronach pysia…miał wyrwane paluszki wewnętrzne w rączkach,
penisek był na zewnątrz


Maluch szybko oddychał, w oczkach miał wypisany ból i cierpienie


Niezwłocznie nawiązałam kontakt z wetem lecz ten uspokajał mnie,
że wszystko jest dobrze… że As potrzebuje kilku chwil by powrócić do normalnego trybu…
dostał przeciez w Klinice leki p. bólowe…
Te chwile o których zapewniał mnie wet trwają do dzisiaj

As nie tylko nie je sam ale rany przy pysiu po narzędziach stomatologicznych
powiększały się, pojawiła się martwica



Karmienie strzykawką, płynne jedzenie, problemy z przełykaniem
nie sprzyjały gojeniu się ran wokół pysia

Dzięki poradom Dr Pauli i zastosowaniu Jej cennych wskazówek
rany zaczęły goić się...

po kilkunastu dniach całkowicie zarosły


As próbuje jeść sam jednak niestety nie udaje się Maluszkowi zaspokoić głodu

Nadal karmiony jest przez strzykawkę.

Długa droga za nami jednak przyczyna uniemożliwiająca Asowi samodzielne jedzenie
nadal jest nie usunięta

Waga Maluszka spadła w krytycznym momencie do 180 g.
Obecnie As przy regularnym karmieniu strzykawką odzyskał wagę 216 g

Chętnie sam próbuje wypijać suplementy, a po włożeniu peniska i nabraniu sił
zażywa regularnych kąpieli piaskowych…

Ostatnia korekta która wg weta miała „wystarczyć na bardzo długo”
omal nie pozbawiła Asa życia …

Bez wątpienia uniemożliwiła przez wiele tygodni samodzielne jedzenie…
Naraziła Asa na ogromny ból i cierpienie…

Zmusiła nas do uzbrojenia się w cierpliwość i odczekanie kilku tygodni
by ząbki odrosły na tyle byśmy mogli poddać je kolejnej korekcie…. tym razem już w Polsce.
Ciociu Kasiu z ArbuZa – dziękuję za pomoc i wsparcie!
Kochający Cię As



