Mamy dwóch chłopaków - Bodzia 4,5 roku i Filipka - trochę ponad 4 lata.
Do pewnego czasu mieszkali razem. Miłość, czyszczenie, ćwierki - sielanka. Bodzio dowodził. Niestety w pewnym momencie zaczęły się walki o władzę, Filip przestał pozwalać się ujeżdżać. Bójki, gryzienia, drapania - musieliśmy ich rozdzielić. I tak sobie mieszkają każdy w osobnej klatce. Ale są wspólnie wypuszczani na wybiegi. Wtedy są gonitwy, czyszczenie uszu, rozmowy. Nawet wspólnie potrafią na wybiegu jeść, dupka koło dupki

Wczoraj sprzątaliśmy ich klatki. Na czas sprzątania tym razem nie puściliśmy ich luzem jak zawsze a zamknęliśmy w transporterze - malutka, chomicza klateczka. Ćwierkom i czyszczeniu nie było końca. Siedzieli tam około godziny - ciągle spokój i miłość


No więc chłopaki zostali wrzuceni znowu do transportera, znowu miłość, ćwierki, iskanie, wspólne jedzenie z jednej miseczki, zgłodnieli po walce, i w końcu mega zmęczeni położyli się jeden obok drugiego do drzemki.
Pytanie - jak ich połączyć? Bo to nie jest ciągła agresja. Czy jedynym rozwiązaniem jest nowa klatka? Ta była posprzątana ale tak standardowo - umyte półki, nowe tekturki na półkach, wymyta kuweta z nowym pelletem, ale to samo kółko bez mycia, ten sam hamak, te same gałęzie.
Czy następnym razem posprzątać wszystko ze zmianą wnętrza? Czy spróbować ich trzymać w innej klatce? Mam taką mniejszą, chorobówkę, Tysia w niej mieszkała... Zmieści się hamak, jedna półka ale kółko już nie... Na noc każdy wrócił do swojej klatki.
Największa zgoda jest w transporterze ale nie będe przecież koszatniczek trzymać w klatce dla myszek :/
Doradźcie, bo skończyły mi się pomysły. Myślałam, że tyle czasu bez agresji w transporterze przed pokazało, że się dogadali. Co ciekawe - zaraz po bójce kiedy emocje jeszcze bulgotały zostali zamknięci znowu na małej powierzchni i też było spokojnie. O co chodzi? Co możemy zmienić?
https://drive.google.com/file/d/0B2KTMI ... sp=sharing